Popatrzył. Czy na mnie?
Na mnie skierował oczy światłem wypełnione,
dziwne, promienne, barwą roztańczone
w najgłębszej głębi?
Popatrzył. Czy widział?
Palcami struny lekko trącał, śląc nuty
w niebo, wsłuchany w trel poranny dzwońca?
Czy widział?
Coś śpiewał. Tak cicho.
Jasnym, srebrzystym głosem z głębin wydobywał
szczęście i jasność za głębokim Morzem
przywoływał.
I odszedł. Ledwie dotknął stopą
Mchów, ziemi chłodnawej...
Tak szybko zniknął, zostawił mnie samą
wśród świtu mgiełki.
Gdzie teraz jesteś? Gdzie sie błąkasz, panie?
Czy cię zielona pokrywa mogiła,
czy też na wieki toń morza mnie z tobą
szmaragdów kolią bladą rozdzieliła?
Gdzie teraz jesteÅ›, gdzie niosÄ… ciÄ™ znowu
elfickie, lekkie, roztańczone stopy?
Gdzie jesteś, królu? Zniknąłeś tak szybko
jak w śniegu odbicie słonecznej pozłoty.