Zadrżała wyspa
pękły więzy ziemi
jak łódź ogromna zielenią rozżarzona
przeniosła nas moc Valarów za Morze
Pamiętam Drzew światło w Godzinie Zmieszania,
gdy stałam blaskiem ich opromieniona;
pamiętam śpiew ptaków w Loriena ogrodach,
pamiętam drzew gałęzie jak białe ramiona...
Lecz Drzewa umarły, na wylot przeszyte
czarną włócznią; i jadem okropnym zatrute...
I światło przetrwało tylko w trzech klejnotach,
co lśniły jak kule z płomienia wykute...
Pamiętam krew czerwoną na brzozowej bieli
kałuże szkarłatne zmyte wodą słoną...
pamiętam wyrok zimny jak lód Helcaraxe,
pamiętam, gdy patrzyłam, jak okręty płoną...
Pamiętam wojny cień, ukryte miasta,
i fortec wszystkich kolejno upadek;
pamiętam trzy piękne, potężne Pierścienie,
i ludzi w wirze bitwy tak pamiętną zdradę...
Pamiętam zwycięstwo ostatnich sojuszów,
i klęskę w godzinie promienistej chwały;
pamiętam lata długie, w pokoju przeżyte,
chociaż okruchy zła w cieniu przetrwały...
Wiem o istotach, drobnych, niepozornych,
które świat cały z mroku ocaliły;
pamiętam chwilę, kiedy zła ostatki
w pierwotnym ogniu Góry się stopiły...
Spłonął Jedyny, z nim moc pozostałych
umknęła niby lekki, senny jeszcze wiatr;
Ostatnie okręty przez mgłę się przebiły
niosąc Eldarów poza krągły Świat.
Czekam, wciąż stojąc u szyi łabędzia,
kiedy się szara przeciera zasłona,
czekam – i powiew Å‚agodny wspominam
w złocistych Lothlorien liściach i gałęziach...
Nie wiem, czy w Amanie zakwitnÄ… mallorny,
czy znów zatańczę na elanor łanach;
Nie wiem, czy zamiast w kamiennym pałacu
będzie mi wolno zostać na talanach...
Bo choć łabędzi skrzydła mocne, lekkie,
zaniosą mnie w świat najpiękniejszy znów,
to okruch z mego serca pozostanie w tobie,
Lothlorien, kolebko bladozłotych snów.